Niby nic. A jednak. Kto by się spodziewał, że meszki z Syberii dotrą do Polski. Pamiętam niepokojące komunikaty radiowe z początku lat 90-tych o padłej trzodzie w wyniku pokąsania, o atakach na niemowlęta. Kilkadziesiąt lat wstecz kleszcze były ewenementem, z Dianą Primą zaniechałem spacerów w okolicznych laskach przed mniej niż 10 laty, gdy znajdowałem na niej i na sobie licznych nieproszonych gości.. Kto spodziewał się, że "cięższa grypka"...